KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 kwietnia, 2024   I   02:35:53 AM EST   I   Marii, Marzeny, Ryszarda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Bez litości dla sędziwego esesmana

21 września, 2014

93-letni Niemiec Oskar Groening został oskarżony o pomocnictwo w zamordowaniu 300 tysięcy osób, gdy służył jako esesmański strażnik w nazistowskim niemieckim obozie zagłady Auschwitz-Birkenau - poinformowała „Gazeta Wyborcza”.

Jest oskarżony o działania w tym obozie między majem a czerwcem 1944 roku. W tym okresie do Auschwitz trafiło około 425 tysięcy Żydów z Węgier, z czego co najmniej 300 tysięcy niemal natychmiast uśmiercono w komorach gazowych.

„Według dokumentów, będąc strażnikiem, Groening nie brał osobistego udziału w selekcji Żydów do komór gazowych, ale miał do czynienia z rzeczami zabranymi ofiarom obozu i pomagał w gromadzeniu pieniędzy ofiar i podziale ich np. według rodzaju walut. Prokuratorzy nie zarzucają Groeningowi morderstwa, gdyż nie ma dowodów, aby kogokolwiek zabił. Nie wybierał, którzy Żydzi pójdą do komór gazowych, nie wpuszczał też do nich Cyklonu B ani nie palił zwłok ułożonych w sterty. A jednak był na miejscu, patrzył na to, co się dzieje i wykonywał swoją pracę” - czytamy w „GW”.

Gazeta przypomina jego wypowiedź z 2005 roku dla magazynu „Spiegel”:

„- Byłem zdziwiony, gdy zrozumiałem, na czym polega proces eksterminacji, ale później go zaakceptowałem. Po kilku miesiącach praca stała się rutyną.”

Groening służył w Auschwitz-Birkenau od 1942 do 1944 roku (w momencie przyjazdu miał 21 lat).

„Według opinii innych SS-manów był skrupulatnym i drobiazgowym księgowym, który wykonywał swoje obowiązki służbowe bez zarzutu. Jednak według opinii magazynu <Spiegel>, <w obozie podział zadań był ściśle określony i regulowany pozycjami, odpowiedzialnością i zadaniami w taki sposób, aby jedna osoba mogła być aktywnym mordercą, gdy inna księgowym; ale ich odpowiedzialność w zbrodni nie była przez to inna, gdyż swoim przyzwoleniem i współpracą umacniali terror instytucjonalny w obozie śmierci i organizację świata terroru>. Dlatego prokuratorzy w Hanowerze, gdzie toczy się proces, napisali, że Groening <pomagał reżimowi nazistowskiemu i wspierał systematyczne mordowanie ludzi>” - napisała gazeta.

W 1944 roku Groening poprosił o przeniesienie na linię frontu i znalazł się w Ardennes we Francji, gdzie 10 czerwca został ranny podczas ofensywy wojsk alianckich, trafiając do niewoli w Wielkiej Brytanii.

Ponieważ, jak powiedział „Spieglowi”, „domyślił się, że przyznanie się do pracy w Auschwitz spotka się z negatywnym przyjęciem”, więc w rubryce pracodawca wpisał „Urząd SS ds. Gospodarki i Administracji”.

„- Zrobiłem tak, bo zwycięzca ma zawsze rację, a rzeczy, które wydarzyły się w Auschwitz nie zawsze zgadzały się z prawami człowieka” - wyjaśnił niemieckiemu magazynowi (cytat za „GW”).

Do 1946 roku był więźniem politycznym, ale zarabiał pieniądze i miał dobre wyżywienie.

„Później przez kilka miesięcy podróżował po Anglii i Szkocji i <śpiewał niemieckie hymny i angielskie piosenki ludowe w małych miastach>. Kiedy w 1948 roku wrócił do Niemiec, powiedział do swojej żony: <Zrób nam obojgu przysługę i nie pytaj>. Ze względu na przeszłość w SS nie mógł wrócić do swojej przedwojennej pracy w banku, więc dostał pracę w hucie szkła. W ciągu następnych dekad stopniowo awansował i w końcu został kierownikiem ds. personelu w fabryce. Zasiadał też jako honorowy sędzia w trybunale przemysłowym. - Po wojnie był typowym przedstawicielem klasy średniej, bardzo lubił zbierać znaczki - mówią jego krewni” - czytamy w gazecie.

Groening mieszka obecnie w rejonie Hanoweru i jest jednym z ok. 30 byłych strażników, wobec których federalni śledczy zalecili w ubiegłym roku wszczęcie postępowania na mocy nowych przepisów.

„Adwokat Groeninga Hans Holtermann twierdzi, że jego klient jest w dobrej kondycji, ale odmówił skomentowania zarzutów, a oskarżony, który otwarcie opowiadał, że jako strażnik był świadkiem straszliwych okrucieństw, twierdzi, że sam nie popełnił zbrodni” - napisała „Gazeta Wyborcza”.

Jak widać, ani podeszły wiek, ani żadne zasługi życiowe nie zwalniają w Niemczech od odpowiedzialności za zbrodniczą przeszłość. Komuniści w Polsce i w innych krajach dawnego obozu sowieckiego są traktowani zupełnie inaczej: albo w ogóle ich się nie sądzi, albo cynicznie przedstawiają naciągane zaświadczenia lekarskie, jak np. generał Czesław Kiszczak.


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News