KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Wtorek, 7 maja, 2024   I   03:56:05 PM EST   I   Augusta, Gizeli, Ludomiry
  1. Home
  2. >
  3. BIZNES
  4. >
  5. Biznes

Dług publiczny – lekceważone źródło zagrożenia

Tomasz Machelski     18 listopada, 2015

Przypuszczalnie w przyszłych podręcznikach historii w odniesieniu do ostatnich dziesięcioleci XX w. i początku XXI w. podkreślana będzie ta cecha współczesnego nam świata, jaką jest eksplozja długu publicznego. Już bowiem według zeszłorocznego raportu Banku Rozrachunków Międzynarodowych w Bazylei (marzec 2014) od wybuchu kryzysu finansowego (2007) globalne zadłużenie wzrosło o ponad 40%, do ponad 100 bilionów dolarów.

Nie znamy jeszcze skutków tego bezprecedensowego w historii świata zjawiska. Co do jego przyczyn wskazać można zapewne troskę rządów poszczególnych państw o bieżącą stabilność finansową przy zachowaniu dotychczasowego poziomu wydatków. Założenie o drugorzędności problemu długu jest przy tym charakterystyczne dla większości państw świata. Przykładowo, w strefie euro wszystkie rozwiązania dotyczące kryzysu finansowego łączyły się ze zwiększeniem długu europejskich państw. W USA od drugiej wojny światowej ustawowy limit zadłużenia publicznego podnoszony był kilkadziesiąt razy; tylko w trakcie prezydentury Baracka Obamy – 10-krotnie.

Kolejne rządy standardowo pomijają problem wysokości długu publicznego. Stosują różnego rodzaju rozwiązania księgowe i manipulują wszelkimi, nawet konstytucyjnymi, zabezpieczeniami prawnymi. Wszystko to bez śladu zastanowienia się nad konsekwencjami w dłuższym okresie. Symptomatyczne może być tu stanowisko amerykańskiego admirała Michaela Mullena, byłego Przewodniczącego Połączonego Kolegium Szefów Sztabów, który w 2011 r. w odpowiedzi na pytanie o największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA wskazał na zadłużenie publiczne.

Dosyć powszechnym przyjmowanym przez polityków założeniem jest możliwość nielimitowanego tzw. rolowania długu (zaciągnięcie długu na spłatę innego wcześniejszego). Założenie to jednak nie jest wewnętrznie spójne z dwóch, co najmniej, powodów. Po pierwsze, oprócz limitu zadłużenia istnieje zapewne „limit udzielania pożyczek” – w którymś momencie kredytodawcy odmówią po prostu nabywania krajowych papierów wartościowych. Po drugie – obsługa długu kosztuje i to stopniowo coraz więcej (w Polsce jest to aktualnie prawie tyle co koszt funkcjonowania armii i wszelkich innych elementów obronności).

Dlaczego społeczeństwa na to pozwalają? Wydaje się, że istnieje problem z przyjętą dziś formą prezentacji poziomu długu. Powszechnie określany jest on bowiem „w relacji do PKB”, jednak bez próby bliższej analizy tego zjawiska. W szczególności nie wyciąga się wniosków z faktu, iż wzrosty PKB mają często swoje źródło po prostu w wydawaniu pożyczonych pieniędzy (np. import i konsumpcja chińskich towarów w USA finansowane za pieniądze pożyczone od Chin formalnie zwiększają amerykańskie GDP).

Cóż, zapewne nie ma „dobrego” wyjścia z problemu zadłużenia. Poza spłatą długu w pełnej wysokości istnieją zasadniczo dwie możliwości: jakaś forma restrukturyzacji długu (ale politycznie rzecz ujmując to oznacza bankructwo państwa) oraz „rozmycie” problemu poprzez inflację (wierzyciele otrzymują nominalnie zainwestowane środki, jednak w pieniądzu o mniejszej sile nabywczej), co jednak zmniejsza również krajowe oszczędności ludności). Oba rozwiązania niosą zresztą za sobą nieprzewidywalne konsekwencje.

Tak naprawdę jedynym sensownym w dłuższej perspektywie rozwiązaniem jest powrót do klasycznych zasad ekonomii (dążenie do zbilansowanego budżetu wraz z rozpoczęciem procesu spłaty zadłużenia – realnie, nie tylko „w relacji do PKB”). Zdecydowanie lepiej podjąć się takich działań w sposób planowy i dobrowolny, niż nagle i pod presją wymykających się spod kontroli okoliczności.

Tomasz-Machelski.jpgTomasz Machelski
www.legalmoneyreport.com