KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 marca, 2024   I   02:51:44 PM EST   I   Anieli, Kasrota, Soni
  1. Home
  2. >
  3. BIZNES
  4. >
  5. Who is Who

Fibak, Wojtek

18 grudnia, 2006

Fibak, Wojtek
Tenisista, biznesmen

Światowa kariera, bo o takiej można mówić, bez dziennikarskiej przesady w przypadku Fibaka - urodzonego w 1952 roku w Poznaniu - rozpoczęła się w 1974 roku, kiedy Association of Professional Tennis sklasyfikowało go w pierwszej setce najlepszych graczy (95 miejsce) na świecie.

Na jego długiej liście zwycięstw znajdują się Borg, Connors, McEnroe... na największych turniejach: Forest Hills, Wimbledon, Roland Garros..., w sumie wygrał 15 turniejów Grand Prix w singlu i ponad 50 w deblu. Był niezwykle aktywny, dla przykładu tylko w 1984 roku grał w 22 turniejach.

Jeśli chodzi o zarobki najwyżej klasyfikowanych tenisistów, to oficjalnie podawane wygrane z turniejów stanowią tylko małą cząstkę tego, co zarabiają na wszelkiego rodzaju pokazowych grach i reklamie sprzętu sportowego. Największe tenisowe pismo na świecie "Tennis", klasyfikowało Fibaka w 1984 roku pod względem punktacji na 45 miejscu, a jeśli chodzi o zarobki - na 8 miejscu, podając, że w okresie 1974-1984 zarobił jedynie z nagród za zwycięstwa - 2,5 miliona dolarów.

Tenis dał Fibakowi możliwość wejścia w świat biznesu. A w biznesie tak jak w życiu, liczy się mądrość podejmowanych decyzji, przewidywanie i szczęście, któremu trzeba pomagać. Większe i mniejsze sumy z wygranych turniejów, na które na początku musiał jeździć za własne pieniądze, dobrze zainwestowane w nieruchomości, akcje... dały rezultaty. Fibak nie narzekał na to, że nieraz w ciągu jednego tygodnia był na kilku różnych turniejach, w różnych państwach i na różnych kontynentach. Swoje podróże i kontakty z ogromną ilością wpływowych ludzi wykorzystywał do interesów. Zawsze dobrze poinformowany co dzieje się na rynku, kiedy i co warto kupić, szczególnie w handlu nieruchomościami. Zaczynał od stosunkowo niewielkich inwestycji, ale zawsze były to posiadłości w najdroższych częściach Stanów Zjednoczonych czy Europy Zachodniej.

Wiedza nie spadła Fibakowi z powietrza, jak przysłowiowa manna, zdobywał ją każdego dnia. Już począwszy od śniadania, czyta prasę: "Financial Times", "Wall Street Journal", "The New York Times". Dzwoni prawie nonstop, często dwie linie są bez przerwy zajęte. W czasie mego pobytu w Paryżu licytował przez telefon na aukcji w Warszawie obraz Malczewskiego, prowadząc równocześnie rozmowy z kilkoma innymi osobami. Nie zrywa kontaktu ze światem jadąc swoim Porsche czy Mercedesem, wszędzie ma zainstalowane telefony. Często dzwoniąc do mnie przeprasza za niezbyt czystą jakość głosu, dodając - jestem w samochodzie. Pamiętam jak wracałem z nim z Greenwich do Manhattanu, kiedy przejeżdżaliśmy przez Central Park kończył pomyślnie licytację antycznej szafy na aukcji w Paryżu. W czasie spotkań z ludźmi Fibak zawsze jest osobą, która dużo pyta.

W Stanach Zjednoczonych Fibak mieszkał nieopodal Nowego Jorku w Greenwich, w stanie Connecticut, jednej z najdroższych części Ameryki, gdzie średnio domy sprzedawane są po milion dolarów. W Greenwich Fibak posiadał stylowy zamek z kamienia na wzgórzu, a wewnątrz jedną z największych na świecie, poza Polską, kolekcję (kilkadziesiąt obrazów) polskiego malarstwa. Głównie szkoły paryskiej: Żak, Gottlieb, Menkes, Kramsztyk, oraz ważnych przedstawicieli polskiego malarstwa: Makowski, Ślewiński, Witkacy, Michałowski. Dom posiada dwa baseny, kryty i zewnętrzny, oraz korty tenisowe. Sąsiadem Fibaka był Ivan Lendl, którego Fibak przez wiele lat prowadził w tenisie i Henryk de Kwiatkowski, multimilioner, któremu Fibak sprzedał kilka działek w Greenwich, na których Kwiatkowski pobudował sobie okazałą rezydencję. Oprócz tego w sercu Manhattanu na Park Avenue miał dwupoziomowy penthouse, o zapierającym dech w piersiach widoku. W Paryżu mieszka w pałacyku myśliwskim koło Lasku Bulońskiego i kortów Roland Garose, gdzie również ma okazałą kolekcję polskiego malarstwa. Ma posiadłość w Republice Dominikańskiej, w Monako, którego jest rezydentem. Wyliczankę posiadłości Fibaka można by kontynuować, ale dla Fibaka nie jest to najważniejsze. Na pytanie - co ceni sobie w życiu najbardziej? - odpowiedział: "Niezależność, jaką osiągnąłem. Dzięki temu jestem panem swego czasu i mogę robić to, na co mam ochotę. Stałem się w pewnym sensie obywatelem świata; czuję się jak u siebie w domu zarówno w Nowym Jorku, jak i Paryżu czy Londynie. Czasem nie mogę uwierzyć w to, że urodziłem się na jakiejś skromnej uliczce w Poznaniu i dzięki swojej pracy doszedłem do tego wszystkiego".

Myślę, że tenis dla Fibaka był i jest nadal, mimo, iż nie uprawia go czynnie, największą miłością. Przez ostatnie lata był kapitanem polskiej reprezentacji w Pucharze Davisa, był prezesem Polskiego Związku Tenisowego. O zmieniających się zwyczajach w tenisie, po meczu w hali Coloseum w Houston w 1985 r., kiedy o mało nie wygrał z McEnroe, Fibak powiedział: "Gdzie te czasy, kiedy biały sport był sportem prawdziwych dżentelmenów. Odkąd tenis stał się biznesem, przestały obowiązywać kultura i postępowanie fair. Teraz jest to twarda, wręcz brutalna gra. Niemalże na noże. W ten sposób tenis szybko upadabnia się do innych amerykańskich sportów - futbolu czy hokeja na lodzie".