KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 26 kwietnia, 2024   I   04:09:57 AM EST   I   Marii, Marzeny, Ryszarda
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Arcybiskup Grzegorz Ryś uhonorwany Medalem Misji Jana Karskiego w Dzień Pamięci Holocaustu

Patryk Małecki, Łódź     03 maja, 2019

W obchodzony na całym świecie Dzień Pamięci Holocaustu, Yom Ha’Shoah, w bazylice łódzkiej odbyła się uroczystość uhonorowania Medalem 75-lecia Misji Jana Karskiego metropolity łódzkiego księdza arcybiskupa Grzegorza Rysia. Poprzedziła ją msza w intencji Jana Karskiego.

Przywołując w homilii postać bohatera, arcybiskup mówił m.in.: “Karskiemu nie wierzono, gdy ten opowiadał, co działo się z narodem żydowskim przy ostatecznym rozwiązaniu tzw. „kwestii żydowskiej”.  Kiedy opowiadał o Zagładzie, nikt mu nie wierzył. Tak jak się zmagał z sama Zagładą, tak potem się zmagał z narastającą niepamięcią o Zagładzie. Można oswoić też zło. Można sprawić, że ono przestaje do nas krzyczeć. Oswojenie się ze złem jest tak samo obezwładnieniem Boga, bo człowiek oswaja się ze złem, kiedy zgwałci swoje sumienie i sumienie przestaje już mu mówić, że wokoło dzieje się coś strasznego; coś, wobec czego nie wolno milczeć. Obezwładnić sumienie, oznacza obezwładnić Boga w sobie. Może być tak, że gdy Bóg nam spowszednieje, to i zło nam spowszednieje.”

Wręczenie medalu poprzedziła laudacja przygotowana przez przewodniczacego Towarzystwa Jana Karskiego Waldemara Piaseckiego, zaprezentowana przez członka zarżady Towarzystwa  znanego dziennkarza telewizyjnego i łodzianina Michała Fajbusiewicza.

Oto ona:

W Łodzi, mieście szczęśliwej i dumnej młodości Jana Karskiego, urodzonego tu w dzień Świętego Jana Chrzściciela 1914 roku, honorujemy arcypasterza Kościoła Łódzkiego. Honorujemy Medalem 75-Lecia Misji Jana Karskiego, wybitym w ilości zaledwie 30 egzemplarzy i trafiającym do postaci, kórym pamięć  Bohatera jest bliska i którzy z Jego działem się identyfikują.

W październiku 2009 roku w swej mowie na otwarcie ulicy Jana Karskiego w Lublinie, Ksiądz Kardynał Stanisław Dziwisz mówił o Jego misji:

"Prócz patriotycznej powinności i poczucia obowiązku wobec obywateli Polski narodowości żydowskiej, dzielnym emisariuszem kierował przejrzysty motyw religijny - nie mógł pozwolić na hekatombę narodu  poprzez który Bóg się ludziom objawił.  Czyż można łatwo znaleźć równie poruszającą i odnoszącą się do korzeni chrześcijaństwa, praktyczną   deklarację wiary?”

Diagnoza Kardynał się samego sedna. Młody oficer Polski Podziemnej i jej emisariusz, od szkoły powszchnej  Sodalis Marianus uformowany przez jezuitów uważał, że  nie da się być prawdziwym katolikiem, jeżeli przyzwala się na zagładę narodu przez Boga wybranego. Tylko i aż tyle.

Szedł do końca i do wszystkich, od których mogło cos zależeć. Dotarł do samego prezydenta Franklina Delano Roosevelta. Ale także do czterech amerykańskich kardynałów i arcybiskupów i nuncjuasza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych. Ale także do liderów amerykańskiej społeczności żydowskiej z rabinem Stephenem Wiese, prezesem Światowego Kongresu Żydów, na czele. 

Było, co było. Sześć milionów Żydów poszło z dymem hitlerowskich krematoriów  w obozach zagłady.

Czy Karski mógł więcej? Nie mógł. Zrobił wszystko, co pojedynczy człowiek zdolny był zdołać. Misja Polaka była misja zupełną  i kompletną. Tak ją definiował, między innymi,  Noblista z  Auschwitz  i Buchenwaldu – Elie Wiesel, który przywołał do świadomości świata pojęcie Holocaust na nazwanie bezprzykładnej zbrodni, jaką Żydom zadano, uderzając nią także w Boga.  Wiesel uważał, że kto nie pojmuje  kompeltności misji Karskiego, w ogóle nie rozumie o co  w niej chodziło.  Podzielamy tę wizję. Kto opowiada o „daremnej” „niedokończonej”, czy „przegranej” misji polskiego emisariusza godzi w Jego pamięć.

Ta kompletna i zupełna Misja w jej 75-lecie otrzymała swój Medal. Zaprojektował go wybitny polski artysta Janusz Kapusta z Nowego Jorku, a wybił najbardziej znany polski medalier Wiesław Kulej z Częstochowy. Dzis trafia do Jego Ekscelencji Księdza Arcybiskupa Profesora GRZEGORZA RYSIA.

Dlaczego? Zanim padnie odpowiedź - posłuchajmy.

"Moja wiara każe mi mówić, że ludzkość popełniła drugi grzech pierworodny, dopuszczając do Zagłady.  Ten grzech będzie prześladował ludzkość do końca świata. Prześladuje i mnie. Chcę, by tak pozostało”

I dalej…

"Zagładę stworzyli ludzie - trzeba to powiedzieć niestety, z bólem serca i z przyznaniem się do winy - których Kościoły chrześcijańskie wychowywały na swoich nabożeństwach".

Pierwszy komunikat dał w 1981 roku Jan Karski podczas Międzynarodowej Konferencji Wyzwolicieli Obozów Koncentracyjnych w Waszyngtonie. Drugi, przed rokiem w Łodzi jej Arcybiskup Grzegorz Ryś. Obaj byli atakowani. Stawanie w prawdzie zwykle najbardziej boli kibiców owego stawania.

Można by powiedzieć, że Medal Misji Karskiego tylko za tych kilka słów prawdy Arcybiskupowi Rysiowi godnie się należy. Nie da się budować  tylko na samozadowoleniu i  samousprawiedliwianiu.  Trzeba umieć spogladać także we własne lustro. Trzeba umieć przyznać się do tego, że  Judasz był jednym z Apostołów i jego dziedzictwo jest naszym udziałem, do czego zachęca  Arcybiskup, a Karski zawsze ów ciężar na swe barki przyjmował.

Nie jest tak, że mówiąc o własnych słabościach i przewinach  sami siebie wystawiamy na łup innych, bo się umniejszamy.  Ktoś kto miał odwagę, jak Grzegorz Ryś w dewizie biskupiej   

Virtus in infirmitate / Moc w słabości zdefiniować swój program duszpasterski i uparcie go realizuje przekonując, że podnoszenie się i wznoszenie ze słabości daje siłę ducha i czynu, podąża drogą misji Jana Karskiego.

Gdyby On sam mógł,  wręczyłby Ci ten Medal, Drogi Arcybiskupie, osobiście.

Ten medal należy się Kościołowi, ponieważ robiąc cokolwiek w życiu dla dialogu chrześcijańsko-żydowskiego i dla pamięci o Janie Karskim, nie robię nic innego niż to, czego Kościół naucza. Zwłaszcza od soborowych deklaracji nt stosunku do żydów, przez nauczanie wszystkich papieży powołujących się na „Nostra aetate” i wszystkich papieży. Kto słucha Kościoła i jego dzisiejszego nauczania po prostu nie może robić inaczej. Ten medal jest dla Kościoła – mówił metropolita po odebraniu Medalu Jana Karskiego i jego dyplomu z rąk przedstawicielki rodziny bohatera, jego siostry ciotecznej  Edwardy Natkańskiej.

Foto: Archiwum

W finale, hierarcha wraz z uczestnikami mszy udał się pod tablicę pamiątkową upamiętniającą w bazylice Jana Karskiego, gdzie złożył wieniec kwiatów i modlił się w intencji bohatera i Wielkiego Łodzianina.